piątek, 4 kwietnia 2014

Kilka chwil dla mamuśki :)

Samopoczucie po dniu dzisiejszym prawie wróciło do normy (czuje się jak hipopotam przed dodatkowe kg więc trochę mnie to męczy), wreszcie zrobiłam coś dla siebie i olałam wszelkie sugestie ludzi z mojego otoczenia. Bardzo się zaniedbałam ostatnio i zaczeło mi to mocno przeszkadzać, więc nie wiele się zastanawiając poszłam do sklepu fryzjerskiego, kupiłam farbę i rozjaśniacz i umówiłam się do fryzjerki. Tak, farbuję włosy w ciąży i nie mam z tego powodów wyrzutów sumienia... Ba, nawet dobrze mi z tym, że zrobiłam coś dla siebie żeby ładnie wyglądać :) 

tak prezentuje się moja obecna fryzura :) co prawda z koloru nie jestem zadowolona bo miał być zupełnie inny ale hormonki dały znać i moje włosy praktycznie nie przyjęły farby :D będę jeszcze poprawiać kolor po porodzie :)

Skończyłam zażywać leki na pęcherz, nerka już nie boli bo Tosia postanowiła okazać litość i obrócić się dupką w dół :) Teraz znowu dla odmiany doskwierają mi skurcze łydek i stóp (serio, nie wiedziałam, że mam w stopach mięśnie, które mogą tak napier*alać podczas skurczów :D) ale przyjmuje magnes w tabletkach i liczę na poprawę :D Jutro wyruszam z mamą do Galerii po zakupy na poniedziałkowego grilla i po prezenty dla Pysia z okazji jego 20 urodzin :D Mam ochotę kupić sobie krótkie spodenki i nowe buty :D Ostatnio cały czas chodzę w getrach i trampach no ale ileż można... Wiem, że nie ma sensu kupować ciuchów na okres ciąży ale kurczę, nie chce wyglądać jak stara pipa w jakiś workach zamiast ubrań -.- Zwłaszcza, że mam koło siebie kogoś komu chce się podobać bez względu na to czy jestem w ciąży czy nie, czy mam nadwagę czy nie, czy mam pryszcze czy nie. Jak wróciłam do domu od fryzjera to trochę się bałam reakcji Pysia... Okazało się, że zupełnie nie potrzebnie :D Pysiowi moje włosy bardzo się podobają i usłyszałam od niego różne miłe rzeczy :D

Aktualizacja brzucha :

Na dzień dzisiejszy jestem już w 31tc, ale nie mam nowego zdjęcia. Za kilka dni mam wizytę u gin (dzień wcześniej mam USG), mam do niej pierdyliard pytań, muszę ją też poinformować o tym, że w mojej rodzinie wszystkie dzieci przyszły na świat przez cesarskie cięcie...

Eh, nie mogę doczekać się poniedziałku, urodzinowego grilla Pysia bo od ładnych paru tyg gotowanie sprawia mi bardzo dużą radość a całe żarło na grilla będę przygotowywać sama :D No może z niewielką pomocą mamy :D

Powoli, do przodu... Małymi kroczkami zaczynam akceptować moje cielsko ( przytyłam około 8-9kg), odkurzyłam szufladę z kosmetykami, zrobiłam sobie peeling całego ciała ( z samymi stopami męczyłam się 40minut bo nie mogłam dosięgnąć xD), maseczkę na twarz i włosy. Daje radę bo muszę i tego się trzymam. Chcę już mieć Tosię przy sobie i chodzić na spacerki z wózkiem.

2 komentarze:

  1. Duża zmiana, trzeba przyznać. ;) Najważniejsze, że teraz dobrze czujesz się sama ze sobą. Mama też może o siebie dbać. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mama musi o siebie dbać, bo jak nie dba to ma kiepskie samopoczucie a to się odbija na dziecku :D

      Usuń