We wtorek późnym popołudniem wylądowałam w szpitalu z poważnym zastojem moczu w obu nerkach co sie podobno nie zdarza... No ale ja mam pecha ;( Od razu cewnik (ból nie do opisania), antybiotyk, sterydy, leki na rozwój płuc dla Tosi i kroplówki 24h. No po prostu żyć nie umierać... Jest mala szansa ze jutro zostanę wypisana... Oby! Cholery tu dostaje, wolałabym siedzieć i leczyć sie w domu. Na pocieszenie mam nielegalne zdjęcie Tosi :D Miałam mieć tylko Usg nerek ale uprosilam doktorka o zdjęcie Tosi :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz