sobota, 28 czerwca 2014

Wyprawa po piankę...


A więc dziś nastał ten dzień kiedy po mimo nieobecności Pysia w domu ruszyłam z domu tyłek :D Wyciągnęłam Yui po piankę do włosów bo zaczął mi się nudzić mój kolor włosów i nabrałam ochoty na jakiś wariacki kolor na krótki czas :D Pianki oczywiście nie kupiłam bo po pierwsze zabrakło mi wolnych funduszy a po drugie dużo osób mówi mi, że pasuje mi mój obecny kolor włosów :D Ale ta zmiana planów wcale nie przeszkodziła nam miło spędzić popołudnia a nawet wieczoru bo do domu wróciłam około 21:30 przez co mój mężu mimo tego, ze był w pracy wpadł w panikę, że będę wracać tramwajem tak późno :D
Już w drodze na przystanek nasłuchałam się za plecami od jakieś baby, że powinnam się wstydzić wychodzić tak ubrana z dzieckiem, że Tośce byłoby lepiej w domu dziecka niż z taką matką jak ja, że ogólnie Tośka jest biednym dzieckiem, mój strój nadaje się do burdelu a nie na spacer z dzieckiem... Milutko. W tramwaju podeszła do mnie pewna uśmiechnięta Pani i zapytała ile Tosia ma tygodni, odpowiedziałam jej, że 5 a Ona na to "Mama się nie boi puszczać Cię z siostrą na spacery?". Kiedy odpowiedziałam jej, że to moja córka odpowiedziała tylko "O Boże..." i od razu się odsunęła. Milutko x2. Siedząc na bulwarach z Yui ABSOLUTNIE WSZYSCY przechodnie się na nas gapili, 80% z odrazą, a reszta czyli mamy, dzieci i młodzi ludzie uśmiechali się do nas i mówili między sobą "popatrz jakie maleństwo" etc. No, także wiecie już czemu nie wychodzę z domu bez Pysia :D Za każdym razem jak jesteśmy na spacerze takie niezbyt miłe sytuacje jakoś magicznie się nie zdarzają... Jakby tego było mało na cały dzień siedząc w McDonaldzie pewna stara torba non stop się na mnie gapiła bo Tosia postanowiła nieco przewietrzyć swoje płuca i zaczeła płakać. No cóż w końcu to niemowlak i musi czasem zapłakać (choć robi to baaardzo rzadko), próbowałam ją uspokoić przytulaniem, kołysaniem ale nie pomagało więc wziełam cały toaletowy niezbędnik i poszłam ją przewinąć. Pani z obsługi McDonalda zaprowadziła mnie do toalety w McCafe gdzie jest przewijak i od razu otworzyła drzwi (żeby skorzystać z toalety w McCafe trzeba mieć kod z paragonu a ta Pani wstukała pracowniczy kod i od razu mogłam wejść). Jak wróciłam do stolika tej starej torby już nie było, ucieszyłam się. Wiem, że nie powinnam ale dość mocno mnie stresuje kiedy Tośka zaczyna marudzić/płakać bo wtedy ludzie gapią się na mnie jakbym jej robiła krzywdę albo nie umiała się nią zająć, tak mi się przynajmniej wydawało i nie myliłam się. Jakiś czas później Yui powiedziała mi, że kiedy byłam w toalecie przewiijać małą owa stara torba rzuciła komentarz w stylu "wreszcie sobie poszła, tak to jest jak dzieci mają dzieci". Bez kitu gdybym się od razu o tym dowiedziała a ta pruchwa nadal by tam siedziała jej głowa wylądowała by w koszu na śmieci! -.- No jak babcie kocham czasami mam ochotę powiedzieć tego typu osobą żeby wypierdalały na bananowce prostować banany! -.- To jest na prawdę cholernie uciążliwe, że 90% społeczeństwa a raczej zacofanych buraków wychodzi z założenia, że Tośka pochodzi z przygodnego seksu na alkoholowo-narkotykowej imprezie a ja zapewne zarabiam na życie dając dupy. Co krok spotykam komentarze dotyczące mojego wyglądu, ciuchów, makijażu, kolczyków a i nawet paznokci. Zupełnie jakby w dziury na twarzy przekreślały moje szanse na bycie dobra matką... Żal dupę ściska, koniec tego żalenia się :D
Spam zdjęciowy :



Zbliżenia na makijaż:


Ponadto zmusiłam Tośkę do pozowania :

ale za cholerę nie chciała się pokazać :P

stawiała czynny opór :D

aż do czasu... mina z cyklu "weź mnie nie całuj bo to obrzydliwe!" :D

a tu ją coś wyraźnie zainteresowało :D

I nasza wyżerka :

poza tym co na zdjęciu, zjadłam dziś banana i truskawkę xD

I zdjęcia Tośki z ostatniego pobytu u moich rodziców :




wtorek, 24 czerwca 2014

Małe-wielkie przyjemności :)

hej, hej :) 21 czerwca w Krakowie odbył się Neko Walk, korzystając z okazji że Pyś miał wolne wybraliśmy się całą trójką :) o samym walku nie będę się rozpisywać bo byliśmy tam głównie po to żeby spotkać się z Yui i pośmiać się, że Tośka zaniża średnią wieku uczestników bo kończyła w ten dzień równiutko miesiąc :) 
korzystając z okazji postanowiłam odkurzyć moje soczewki i rzęsy... oto efekty :



po zrobieniu sobie makijażu patrzyłam w lustro z miną "o k*rwa, to ja?!" :D nie mogłam siebie poznać! tyyyyle czasu się tak nie malowałam i już zapomniałam jaką radość mi to sprawia :P
 po walku porwaliśmy Yui na pizzę do naszego ulubionego bistro na Rynku :)

strasznie lubie pić z butelki przez rurkę.. chyba jestem dziwna :D

omniomniom *.*

Tośka też zgłodniała :D

i drzemka po jedzeniu :D


do następnego postu :)

piątek, 20 czerwca 2014

Po-urodzinowo :)

W poniedziałek 16 czerwca obchodziłam swoje 19naste urodziny... To jakaś kpina! Jestem aż taka stara już, kiedy mi to zleciało ja się pytam?! o.O Kosmos! W każdym razie mój Pyś poszedł na rano do pracy a ja w "dresie" ugościłam rodziców i babcię... Dzień jak codzień. Żadnego świętowania ani nic... Na drugi dzień przypadła nasza 5 rocznica bycia dla siebie kimś więcej niż tylko przyjaciółmi i co? Gówno za przeproszeniem bo Pyś pracował. Jego nieobecność przyprawiła mnie o maksymalnie chujowy humor aż do dzisiaj. 


Właśnie dzisiaj wybrałam się z mamą na zakupy... Rzekomo spożywcze ale mama kupiła mi dzisiaj prezent urodzinowy :) Moją wymarzoną od stycznia torebkę :)

http://www.ccc.com.pl/pl/woman/catalog-bags/all/322280
Sama kupiłam Pysiowi prezent z okazji naszej rocznicy i zbliżającego się dnia ojca :)

Parę dni temu zrobiłam sobie małe spa... Najpierw włosy (mam jeszcze krótszą fryzurę :D) a potem pazurki :)


Zmieniłam kolor na dużo chłodniejszy wręcz szary blond :)

Zanim ktokolwiek zapyta... N ie, takie paznokcie nie przeszkadzają mi myć garki, gotować, szprzątać, przewijać, kąpać czy ubierać Tośkę. :) Są wyjątkowo krótkie jak na mnie ale obiecałam Pysiowi, że zrobię króciutkie :D

Wspominałam może, że kocham babeczki? Nie, spokojnie.. Nie zjadłam  ich naraz :D Ostatnio uzależniłam się od porannej kawy... A jeszcze pół roku temu brało mnie na wymioty od zapachu kawy :D

Co tu dużo pisać... Dni nam mijają "od wolnego do wolnego" Pysia, jak już ma wolne to chadzamy w 3 na spacerki :D

Tu widać w jakiej okolicy mieszkamy ;)

A jak pracuje to plażujemy się na balkonie u moich rodziców :

Wybaczcie brak brwi ale ostatnio w ogóle się nie maluje bo Tośka non stop mnie "maca" po twarzy i zaraz wkłada ręce do buzi a nie chce żeby zjadała mój podkład ;/

Paszczak też się plażuje :D

Albo tuli do Tośki :D

Z wyjątkiem chwil kiedy Tośka śpi w łóżeczku :D

Albo wyleguje na maminych cyckach :D

Albo ścina komara w wózku podczas specrów :D
ps Moja mama udziergała Tosi kocią czapeczkę :D

I tak właśnie spokojnie mijają nam dni... Ostatnim czasem jedynymi sensacjami w moim życiu są ciągłe marzenia i dzikie zachwyty nad remontem, nowymi meblami etc :) Ewentualnie nagły brak pampersów albo mleka dla Tosi :D

czwartek, 12 czerwca 2014

Tosia ma już 3 tygodnie ;)

Wczoraj (11 czerwca) Tosia skończyła 3 tygodnie! Rany boskie jak ten czas zapieprza! :O Z tej właśnie okazji postanowiłam nieco usamodzielnić małą i nauczyć ją spania samej w łóżeczku. Do tej pory na rozkładanej kanapie spałam ja, Tosia, Pysio i Paszczak... No nie było nam zbyt komfortowo, najgorzej miał Pyś bo kładł się ostatni i przypadało mu najmniej miejsca :D Po kąpieli i nakarmieniu Tośki troszkę ją pobujałam i heja do łóżeczka... O dziwo spała bez najmniejszego marudzenia ;D Spała w łóżeczku od 21:40 do 13 :D Oczywiście w tym czasie kilka razy się budziła na jedzenie :) Jestem z niej taaaaaka dumna bo zaraz po powrocie ze szpitala próby położenia małej w łóżeczku kończyły się przerażającym rykiem ;/

Wczoraj też przed południem odwiedziła mnie teściowa, wybrałyśmy się razem na zakupy (nie miałam pomysłu na obiad a kto jak nie ciocia Pysia ma wiedzieć co mu ugotować? ;P), potem na spacer.. Tosia wyciągała się w gondoli jak jaszczurka na słońcu :D Oczywiście teściowa zaczeła mi sprzątać mieszkanie więc ja zajełam się pieczeniem banalnego ciasta... I tak mi mijają całe dnie... Chodzimy sobie z Tośką na spacerki, gotujemy różne dobre rzeczy, nastawiamy pranie średnio 3 razy dziennie, sprzątamy sobie.. A tak serio to się nudzę, bo Tośka jest aż za grzeczna i caaaały czas śpi :D

Pyś dostał nową pracę i wraca do domu dopiero koło północy także cały dzień jestem sama z wiecznie śpiącą Tosią :/ Nie powinnam narzekać bo dzięki temu, że mała jest grzeczna mogę zrobić w domu wszystko to co potrzebuje no i też mogę coś koło siebie zrobić... Podjęłam dzisiaj walkę z moją cerą, która pod wpływem hormonów przeżywa gigantyczny kryzys -.-

Spam zdjęciowy śpiącej Tośki :D





i ciacho, które wczoraj zrobiłam z nudów :D

Jutro i w sobotę Pyś ma wolne więc jedziemy do rodziców bo moja mama umówiła na jutro fryzjerkę więc wreszcie ogarnę moją kosmicznie długą grzywę i 2miesięczny odrost :P

7 czerwca poszliśmy całą naszą 3os rodzinką na 5godzinny spacer po bulwarach :) Najpierw pojechaliśmy po najpyszniejsze lody na świecie, potem bulwarami przeszliśmy pod Wawel i na Rynek... Dreptając po bulwarach zauważyłam jakąś betonową płytę na Wiśle a na niej...

WIELKĄ, WYWALONĄ DO GÓRY NOGAMI BETONOWĄ ŚWINIĘ :D to miasto nigdy nie przestanie mnie zadziwiać :D

;)

czwartek, 5 czerwca 2014

Mam już 14 dni!

Wreszcie odpaliłam laptopa... Dziwnie mi się go używa bo przywykłam do korzystania z internetu w telefonie :P Ale do rzeczy! Tosia ma już 14 dni i jak na razie wszystko idzie nam gładko :D Mała przespała dzisiaj 7godzin(!!!!!!), poza płaczem podczas kąpieli i przewijania/ubierania płacze tylko kiedy chce jej się pić albo jest głodna (czasem się zagapię z przyrządzeniem jej mleko bo mała śpi i nagle pierdut ryk o jedzenie). Wczoraj zaczeła ulewać ale to normalne i nie ma powodu do zmartwień :) Dzisiaj od rana byłyśmy w biegu, najpierw fotograf, potem urząd miasta, plac imbramowski i na końcu do rodziców poopalać się na balkonie :D Będąc u rodziców spotkałam się z koleżanką, która była moją świadkową na ślubie :) Tosia dostała od niej świetny prezent : 

oczywiście skarpeteczki są duuuużo za duże na Tośkowe stopy ale to nic, dorośnie do nich :) na pewno jej się spodobają bo w tych żabkach ukryte są dzwoneczki :)


Dzisiaj też miał miejsce mój chrzest bojowy... Czyli ubranie krótkich spodenek o czym marzyłam od marca :P Kupiłam sobie ostatnio 2 pary w rozmiarze M choć przed ciążą nosiłam L :P Ale o dziwo są na mnie dobre, nie wiem jakim cudem ale waże o 2kg mniej niż przed ciążą :D
to zabrzmi meeeega nieskromnie ale jestem zadowolona z tego jak wyglądam :D
nowa bluzka, uwielbiam ją! :D
głupie miny, głuuupie miny...

...głupich min ciąg dalszy :D

Jestem strasznie zmęczona dzisiejszym dniem, dlatego śmigam wykąpać Tośkę,nakarmić ją i do spania :D

Na pożegnanie Tosia i Paszczak :)


wtorek, 3 czerwca 2014

Dzień Dziecka ;)

Na początku muszę Was przeprosić za nieodpowiadanie na komentarze ale nie wiem czemu nie moge tego robić z telefonu a odkąd jestem w domu z Tosia jeszcze nie włączyłam laptopa ;P Dzień za dniem mija nam podobnie, we wtorek pierwsze wyjście z domu z małą a potem już codziennie wychodziliśmy ;D Dzisiaj siedzimy w domu bo pogoda kiepska ;/ Tosia nadal jest grzeczna, w ciagu dnia je co 3-4 godziny a w nocy co 4-5, nie cierpi kąpieli ale do tego tez powoli nabiera sympatii jak tata trzyma główkę i robi głupie miny a mamuśka z prędkością światła myje królewnę ;D Pokazuje charakterek tylko podczas przewijania... Jej chyba ulubionym zajęciem jest siusianie na świeżego pampersa ;D Ja już   w 90% doszłam do siebie, rana nadal pobolewa ale śmigam na kilkugodzinne zakupy bez najmniejszego problemu ;) Przyjmuje dzikie ilości witamin na anemię, raczej sie samodzielnie robionymi sokami z mojej wymarzonej i zarazem piekielnie drogiej sokowirówki, jeszcze kilka dni i bede mogła sie wyłożyć w wannie a nie zadowalać sie szybkim prysznicem (nie moge jeszcze namaczać rany). Lada chwila zapomnę o bólu po cesarce ;) Waga 4 dni po porodzie była niższa niż w dniu porodu... Skóra na brzuchu wisi i wisieć będzie jakis czas ale na pocieszenie nie mam już boczków ;D Zawsze miałam takie salcesoniki po bokach i nie umiałam sie ich pozbyć a teraz ich nie mam i mam nadzieje, ze tego nie zepsuje ;P Dziś czyli 11 dni po porodzie wazę tyle samo co przed ciąża a niestety nadal zalega mi mleko w piersiach wiec kiedy zwalcze ten problem bede ważyć o kilogram mniej ;) Czuje sie ze sobą dobrze i chyba obalam tezę ze po ciąży kobiety nie są atrakcyjne, nie nie nie! Wręcz przeciwnie! Nawet sieć fioletowych rozstępów na moim flakowatym brzuchu nie odbiera mi radości z życia i poczucia atrakcyjności, czemu? Bo dokonałam czegoś piekielnie seksownego a mianowicie urodziłam dziecko i jestem młoda spełnioną kobieta, która ma cudowna rodzine. Niektórzy z Was złapią sie teraz za głowę, ale tak mam 18lat, mam kochającego męża i kochającą córeczkę i jestem szczęśliwa. Nie wyobrażam sobie siebie bez tej wspaniałej dwójki ;) Jedni czuja sie gotowi do założenia rodziny w wieku 20lat inni w wieku 30lat. Ja czułam sie gotowa od 17 roku życia i mimo, ze podjęliśmy z Pysiem zajebiste ryzyko i wzięliśmy na nasze barki coś czego 99,9% naszych rówieśników by nie udźwigneło radzimy sobie po prostu zajebiscie ;) 
Dumny tatuś ;)
Najedzona i szczęśliwa ;D
Ropuszka ;D
A to dzisiaj rano takie miny strzelała ;D
Tak właśnie Antośka spędza większość dnia, najlepiej sie śpi na mamuśce a najgorzej w łóżeczku ;P