piątek, 14 lutego 2014

Walentynkowo

Walentynki mają dla Was jakieś szczególne znaczenie? Dla mnie osobiście nie, cieszy mi się mordka na widok tych wszystkich uroczych pluszaków w sklepach i słodkich ciasteczek w kształcie serca ale razem z Alanem uznajemy to "święto" za strasznie komercyjne... I tandetne xD Kochamy się przecież cały rok i dużo większą wartość dla nas mają nasze urodziny, rocznica etc. Tak samo prezentami raczymy się cały rok a nie tylko ten jeden dzień :D Aczkolwiek w tym roku mój mąż jako "prezent" zarządził na Walentynki swoją ulubioną zapiekankę makaronową :D


Alan miał dziś na 8 do pracy, więc po południu wybraliśmy się do teściowej na ciacho i siedzieliśmy u niej do 20 :D W między czasie jak u niej siedzieliśmy to Alan poszedł z teściową coś załatwić a ja zostałam bo znowu cholernie bolą mnie plecy i chyba zdechłabym wchodząc znowu na to 4,5 piętro -.- Na szczęście wrócili po 10 minutach bo już z nudów bawiłam się aparatem w telefonie :D

nikt nie powie, że ciąża mi służy :P
Jak już się wyzbieraliśmy do domu to wpadliśmy szybko do biedronki bo Alan miał ochotę na cheeseburgery domowej roboty :P Także teraz sobie siedzimy i jemy ( no dobra ja zjadłam jednego i wymiękłam a Pysiek pożera już 3 xD), Pysiul gra na PS3 a ja mu kibicuje :D Gra w jakiś boks więc wyjątkowo wiem o co chodzi w tej grze i non stop się dre "no weź mu porządnie przywal!", "lej go, lej go!" xD


Moja tegoroczna Walentynka :

tak się mamy w 6.miesiącu :)

Dostałam zdjęcia ze ślubu, które robiła koleżanka mojej mamy :)

Od lewej : teściowa (ciocia Alana), Alan, mój Tata, ja i moja Mama. Jak widzicie moja mama jest równie klimatyczna co ja i też ubiera się tylko na czarno :P

wtorek, 11 lutego 2014

Ślubnie :D

witam Was serdecznie jako Pani K. :)
chcecie się dowiedzieć co nieco na temat mojego ślubu? powiem Wam,że był to jeden z najzabawniejszych dni w moim życiu xD mimo, że wstałam 2 godziny przed wyjściem nie zdążyłam zrobić połowy rzeczy, które planowałam więc jak mama zadzwoniła, że już po nas jadą wpadłam w panikę xD moje włosy i dopinki zaczeły się skręcać przez wysoką wilgotność co o mały włos nie przyprawiło mnie o płacz -.- na miejsce dotarliśmy dużo za wcześnie, musieliśmy czekać na spóźniającego się świadka, który zjawił się w ostatniej chwili xD po prostu cyrk xD samo oczekiwanie w urzędzie na ceremonię było nieco irytujące wszyscy pytali jak się czuję, który to miesiąc i czy jestem zdenerwowana... NIE BYŁAM ANI ODROBINKĘ ZDENERWOWANA XD natomiast  mój małżonek w trakcie składania przysięgi zrobił się cały czerwony i zesztywniał :D potem akcja z obrączkami... Pyś nie chciał wkładać mi jej na siłę bo bał się, że zrobi mi krzywdę więc powiedziałam mu po cichu "nie bój się, nie złamiesz mi palca" na co świadkowie i osoby najbliższej nas wybuchły śmiechem xD jak przyszła kolej na włożenie obrączki na palec Pysia powiedziałam mu "no dawaj mężu palucha" i znowu wszyscy rechotali xD po wręczeniu aktów ślubów staneliśmy na środku sali żeby przyjąć gratulację i co zrobił mój mąż? zapytał pana przy pianine czy może zagrać coś "żywszego" bo to nie pogrzeb-znowu wszyscy się śmiali xD Pan przy pianinie raczył nas później muzyką w stylu lat 30. i mój małżonek zaczął podrygiwać nóżkami xD wszyscy nam gratulowali, wręczali kwiaty, koperty czy drobne prezenty... no i wszyscy nas przytulali i całowali przez co nasze dziecko poczuło się gniecione i zaczeło strasznie mnie kopać :P po całej ceremonii ja, Pyś, nasz świadkowa i moja przyjaciółka z okresu gimnazjum wsiedliśmy do auta mojego taty i przyjechaliśmy do naszego mieszkania :) pod urzędem mama zamówiła jeszcze 2 taksówki w których pojechał mój brat z dziewczyną, nasz świadek z dziewczyną i moja mama. pod blokiem mama wsiadła do auta taty i razem pojechali do domu a my weszliśmy na górę siedliśmy przy stoliku i raczyliśmy nasze podniebienia tortem ( ja sobie odmówiłam tej przyjemności bo tort był nasączony alkoholem a ja nie czułam się za dobrze). jak mój brat i jego dziewczyna oraz moja przyjaciółka już polecieli do domów postanowiliśmy zamówić pizzę :D było na prawdę kameralnie i na pełnym luzie :D ja zaraz po wejściu do domu wskoczyłam w wielki dziurawy sweter :D
całe popołudnie i wieczór spędziliśmy na leniuchowaniu :D


zwróćcie uwagę jak Pyś się pochyla żeby mnie wycałować :P

a tak wyglądaliśmy :D po zdjęciach widzę jak przytyła mi buzia :P

ślub na prawdę niczego nie zmienił w naszym życiu, wszystko jest po staremu a mimo to cieszę się, że podjęliśmy taką decyzję :) teraz jesteśmy "prawdziwą" rodziną :)

czwartek, 6 lutego 2014

Imieninowo :D

Wczoraj, 5 lutego miałam imieniny ;) Z tej też okazji wybrałam się z mamą do Galerii Krakowskiej na moją ulubioną sałatkę w kawiarni Słodki Wentzl :D przy okazji miałyśmy też wpaść do Inglota kupić dla mamy puder i korektor pod oczy ( mama sama nie umie wybrać sobie żadnych kosmetyków więc prosiła żebym jej pomogła), sama też skusiłam się na 3 cienie (2 do powiek, 1 do brwi bo akurat miałam 3 wolne miejsca w moje paletce Freedom). :) 


na samej górze z czerwoną kropeczką to cień do brwi nr 560 :P
trochę niżej jest cień do powiek ale niestety nie wiem jaki to numer -.-


i jeszcze jeden nowy cień i też nie wiem jaki to numer -.- wydobycie tych cieni żeby odczytać ich numer nie jest łatwe :P

pokrążyłyśmy troszkę po Galerii, wpadłyśmy do apteko-drogerii po kwas foliowy, gdzie dostałam prezent od mamy i sama kupiłam prezent dla mojego Pysia ;)

Pysiulowy prezent :D jak go zobaczyłam na półce z kosmetykami dla dzieci (obok kosmetyków z Hello Kitty) to musiałam go kupić, nawet nie spojrzałam na cenę bo od razu poleciałam do kasy :D kosztował 7,99zł i po długich rozważaniach razem z Pyśkiem doszliśmy do wniosku, że pachnie trochę jak jabłko i trochę jak guma balonowa :D bardzo fajny zapach, taki dziecinny xD

szukałyśmy też prezentu dla mojej babci na jej 70 urodziny, wybrałyśmy skromne ale eleganckie złote kolczyki, do tego kartkę urodzinową i zamówiłyśmy pyszny tort u mamy koleżanki mojej mamy :P babcia obchodzi urodziny dzień po moim ślubie więc straszę Pysia, że jako mój mąż musi iść razem ze mną do babci w odwiedziny xD babcia zbytnio nie przepada za Alanem z wzajemnością, powiedziałabym, że oni po prostu się tolerują. :P

dostałam od mamy też 4 pyszne ciacha, które prawie natychmiast po powrocie do domu pochłonęliśmy :D no i co najważniejsze... jak przyjechał po nas tata żeby odwieźć mnie do domu na tylnim siedzeniu leżał jakiś zapakowany prezent, zapytałam rodziców "co jeszcze kupiliście babulce?" a mama na to, że to prezent dla mnie... opadła mi szczęka bo mama dodała jeszcze, że to prezent na pamiątkę ślubu i pamięta jak bardzo w sklepie ten prezent mi się podobał... dodała tez, że dobrze wie iż przenigdy bym go sobie nie kupiła czy tez nie dostała od Alana bo po prostu nas nie stać. nie miałam pojęcia co to może być, przez chwilę myślałam o torebce, którą oglądałyśmy z CCC bo śliniłam się na jej widok... ale, nie.... moi rodzice przeszli samych siebie...
moim prezentem okazał się komplet srebrnej biżuterii z cyrkoniami z firmy Yes....

wisiorek razem z naszyjnikiem. do kompletu były jeszcze kolczyki, o takim samym kształcie jak wisiorek. ;)
tak się wzruszyłam na widok tego prezentu, że zaczęłam się wydzierać na Pysia, że ma mnie natychmiast przytulić :D zupełnie się tego nie spodziewałam, zwłaszcza, że rodzice zapłacili ponad 200zł za nasze obrączki a tu jeszcze taki prezent o.O


a tak moje maleństwo świętuje rozpoczęcia 6 miesiąca :)


ślub za 2 dni a ja kompletnie nie wiem jak się umalować czy uczesać...