czwartek, 17 kwietnia 2014

bobasowy szał zakupowy :)

wyszłam ze szpitala w sobotę ale dopiero wczoraj wróciłam do normalności... strasznie kiepsko się czułam po lekach, chodziłam nieprzytomna, w ogóle nie rozumiałam co ludzie do mnie mówią :D w międzyczasie rozchorawali się moi rodzice, Pyś chodził do pracy więc poza kontrolną wizytą u ginekolog nie wyszłam z domu ani razu przez te 5 dni... prawie zwariowałam :D
wczoraj późnym wieczorem zadzwoniła do mnie mama z tekstem "Agata! Idziemy jutro na zakupy bo dostane pierdolca w tym domu!", jak same rozumiecie po prostu nie mogłam jej odmówić :D plan był taki : Entliczek (sklep z wszystkimi rzeczami dla dzieci), SNC ( sklep z ciuchami w bardzo niskich cenach) i plac, gdzie miałyśmy zrobić zakupy spożywcze :) w Entliczku oglądałam z mamą karuzele do łóżeczka i maty edukacyjne, wybrałam już sobie karuzelę i pewnie wrócę po nią w czerwcu. co do maty niestety żadna nie była w rozsądnym według mnie przedziale cenowym więc nadal jestem w lesie w temacie "mata edukacyjna" -.- w SNC za to wpadłam w zakupowy szał :D według mnie, ciuchy dla dorosłych dostępne w tym sklepie są ch*jowe, beznadziejnej jakości, w dziwacznych rozmiarach, brzydkie i śmierdzące środkami czystości... za to dział niemowlęcy bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i całkiem porządnie go spustoszyłyśmy :D oto nasze zakupy :

3 komplety skarpeteczek, jedne na rozmiar 0-3m a pozostałe na 3-6m :)

2 pary rajstop z Hello Kitty, niestety były tylko duże rozmiary :< te na zdjęciu mają 74-86cm :<


rajstopki w mniejszym rozmiarze :)


znowu troszkę większe rajstopki ale są takie słodziutkie, że nie mogłam ich nie kupić :D


bawełniane czapeczki po 2,49zł za sztukę :D

kaftanik do kompletu z czapeczką :)


kaftanik i półśpiochy z nadrukiem "Kocham babcię i dziadka" :D

kolejny kaftanik z nadrukiem "Kocham moich rodziców" :D

i jeszcze jedne półśpiochy :)

na placu dostałam od mamy getry i rajtki ciążowe a w galeri handlowej (w której znalazłyśmy się przez przypadek) kupiłam sobie buty :

w zasadzie kupiłam sobie jednego buta bo połowę ich ceny dołożyła mi mama... były zdecydowanie za drogie i sama nigdy bym tyle za nie zapłaciła ale mama kazała mi je kupić bo są baaaaardzo wygodne :) no i mama już nie mogła patrzeć na moje rozwalone trampki :P


ponadto...

taką wspaniałą kreację kupiłam Tosi w Pepco w sumie za 12,97zł :)

mój brzuchol z 12 kwietnia :)

teraz siedzimy i odpoczywamy bo tych dzisiejszych zakupach :) gotujemy rosołek dla Pysia bo jakieś wstrętne przeziębienie go łapie a jutro wielkie porządki :) Pyś ma wolne więc razem musimy wyszorować fugi na podłogach, pościerać kurze, umyć kuchenkę i piekarnik, odkurzyć, zmienić pościel, umyć wannę i kibelek... ależ mi się nie chce... po moim pobycie w szpitalu mieszkanie zarosło syfem a sama nie mam sił na sprzątanie :P

zaraz muszę dokończyć rosół i pozmywać garki... matko jak się rozleniwiłam :D

czwartek, 10 kwietnia 2014

Szpitalnie ;(

We wtorek późnym popołudniem wylądowałam w szpitalu z poważnym zastojem moczu w obu nerkach co sie podobno nie zdarza... No ale ja mam pecha ;( Od razu cewnik (ból nie do opisania), antybiotyk, sterydy, leki na rozwój płuc dla Tosi i kroplówki 24h. No po prostu żyć nie umierać... Jest mala szansa ze jutro zostanę wypisana... Oby! Cholery tu dostaje, wolałabym siedzieć i leczyć sie w domu. Na pocieszenie mam nielegalne zdjęcie Tosi :D Miałam mieć tylko Usg nerek ale uprosilam doktorka o zdjęcie Tosi :D 

piątek, 4 kwietnia 2014

Kilka chwil dla mamuśki :)

Samopoczucie po dniu dzisiejszym prawie wróciło do normy (czuje się jak hipopotam przed dodatkowe kg więc trochę mnie to męczy), wreszcie zrobiłam coś dla siebie i olałam wszelkie sugestie ludzi z mojego otoczenia. Bardzo się zaniedbałam ostatnio i zaczeło mi to mocno przeszkadzać, więc nie wiele się zastanawiając poszłam do sklepu fryzjerskiego, kupiłam farbę i rozjaśniacz i umówiłam się do fryzjerki. Tak, farbuję włosy w ciąży i nie mam z tego powodów wyrzutów sumienia... Ba, nawet dobrze mi z tym, że zrobiłam coś dla siebie żeby ładnie wyglądać :) 

tak prezentuje się moja obecna fryzura :) co prawda z koloru nie jestem zadowolona bo miał być zupełnie inny ale hormonki dały znać i moje włosy praktycznie nie przyjęły farby :D będę jeszcze poprawiać kolor po porodzie :)

Skończyłam zażywać leki na pęcherz, nerka już nie boli bo Tosia postanowiła okazać litość i obrócić się dupką w dół :) Teraz znowu dla odmiany doskwierają mi skurcze łydek i stóp (serio, nie wiedziałam, że mam w stopach mięśnie, które mogą tak napier*alać podczas skurczów :D) ale przyjmuje magnes w tabletkach i liczę na poprawę :D Jutro wyruszam z mamą do Galerii po zakupy na poniedziałkowego grilla i po prezenty dla Pysia z okazji jego 20 urodzin :D Mam ochotę kupić sobie krótkie spodenki i nowe buty :D Ostatnio cały czas chodzę w getrach i trampach no ale ileż można... Wiem, że nie ma sensu kupować ciuchów na okres ciąży ale kurczę, nie chce wyglądać jak stara pipa w jakiś workach zamiast ubrań -.- Zwłaszcza, że mam koło siebie kogoś komu chce się podobać bez względu na to czy jestem w ciąży czy nie, czy mam nadwagę czy nie, czy mam pryszcze czy nie. Jak wróciłam do domu od fryzjera to trochę się bałam reakcji Pysia... Okazało się, że zupełnie nie potrzebnie :D Pysiowi moje włosy bardzo się podobają i usłyszałam od niego różne miłe rzeczy :D

Aktualizacja brzucha :

Na dzień dzisiejszy jestem już w 31tc, ale nie mam nowego zdjęcia. Za kilka dni mam wizytę u gin (dzień wcześniej mam USG), mam do niej pierdyliard pytań, muszę ją też poinformować o tym, że w mojej rodzinie wszystkie dzieci przyszły na świat przez cesarskie cięcie...

Eh, nie mogę doczekać się poniedziałku, urodzinowego grilla Pysia bo od ładnych paru tyg gotowanie sprawia mi bardzo dużą radość a całe żarło na grilla będę przygotowywać sama :D No może z niewielką pomocą mamy :D

Powoli, do przodu... Małymi kroczkami zaczynam akceptować moje cielsko ( przytyłam około 8-9kg), odkurzyłam szufladę z kosmetykami, zrobiłam sobie peeling całego ciała ( z samymi stopami męczyłam się 40minut bo nie mogłam dosięgnąć xD), maseczkę na twarz i włosy. Daje radę bo muszę i tego się trzymam. Chcę już mieć Tosię przy sobie i chodzić na spacerki z wózkiem.