sobota, 8 marca 2014

Dzień Kobiet :)

Jak pewnie każda z was wie, dziś dzień kobiet... Nie miało by to dla mnie żadnego znaczenia gdyby nie wyczekiwane od miesiące USG 4D na które załapałam się w ramach darmowego szkolenia lekarzy :D Normalnie taka przyjemność kosztuje 300-400zł ;/ Od rana miałam pod górkę, Paszczuś źle się czuła i przez chwilę myślałam, że nigdzie nie pójdę bo Alan miał być w pracy do 17 a moja wizyta miała odbyć się o 15:30 a nawet przez myśl mi nie przeszło zostawienie jej samej... Na szczęście tata przyszedł mi z pomocą, przyjechał po mnie i Paszczaka i zawieźliśmy ją do Zielonek do mojej mamy a ja spokojnie pojechałam na badanie. W między czasie okazało się, że Alan wcześniej skończył pracę :D Prawie się posikałam ze szczęścia, że jednak będzie mógł iść ze mną na badanie :D
Byliśmy w okolicach przychodni ponad godzinę za wcześnie więc postanowiliśmy pójść coś zjeść bo ja od rana nie miałam apetytu ( denerwowałam się o Paszczusia), wybraliśmy skromniutki orientalny bar, który Pysio już kilka razy odwiedził :) Za niespełna 50 zł zamówiliśmy górę jedzenie z czego prawie całą moją porcję wzięliśmy na wynos ;P



Pysiowa zupa Won Ton :)

Moje sajgonki z mięsem, nie mogłam się opanować i musiałam kawałek zjeść zanim je uwieczniłam xD

Pysiakowa kaczka po kantońsku :)

Mój kurczak chrupiący, był dzisiaj jako danie dnia i to właśnie jego prawie w całości zabrałam do domu i chyba zaraz ugotuje sobie ryż i go pożrę :D

Do kaczki i kurczaka na osobnym talerzu podano nam ryż i surówkę ( pyyyyyszna) :D Jako, że Pyś nie jada warzyw dostałam całą jego surówkę a On połowę mojego ryżu :D
Mniam, mniam, mniam :D Na pewno jeszcze nie raz tam wpadniemy bo porcje są olbrzymie, jedzenie jest pyszne i ceny są bardzo przystępne :D A no i obsługa na medal <3 Całą restaurację obsługiwała jedna Pani, chyba Wietnamka, która nie bardzo rozumiała co Alan do niej mówi i non stop chichotała :D Spotkała nas bardzo miła sytuacja w tym barze a mianowicie Alan płacić banknotem 100zł i otrzymał 50zł reszty, której jak się okazało zapomniał! Pani po chwili podeszła do naszego stolika z banknotem w ręce mówiąc "Zostawił Twoja kasa" o.O Szczęka opadła mi do kolan! Prawdę mówiąc nie spodziewałam się tak uczciwej reakcji, odzyskałam wiarę w ludzi :)
Jak już zjedliśmy potuptaliśmy na badanie, które odbywało się w bardzo eleganckiej i nowoczesnej przychodni gdzie byliśmy absolutnie najmłodszymi rodzicami :) Większość rodziców była dobrze po 30 przez co czuliśmy się komicznie :D Tuż przed samym badaniem dostałam próbki witamin z firmy Prenatal, broszulę o karmieniu piersią i garść informacji o przebiegu badania :)



Samo badanie odbywało się w sali gdzie były 2 leżanki (podczas mojego badania była badana jeszcze inna Pani) ale były na tyle daleko od siebie, ze prywatność pozostawała nienaruszona ;) na początku troszkę się denerwowałam ale wszyscy lekarze byli przemili, żartowali, wszystko nam pokazywali, tłumaczyli, robili zdjęcia małej a potem jeszcze mi je wydrukowano i zgrano na płytkę :D  Pamiątka po wsze czasy :D Pyś był bardzo dumny i w skupieniu oglądał co Pani mu pokazywała na ekranie :D Nie mógł uwierzyć, że malutka ma już włoski :D Był tez nieci zdruzgotany, że nasza dzidzia okazała się 100% kobietą, bo Pani doktor pokazałam nam jej małą "pitulkę" :D Na szczęście jego zdruzgotanie trwało może pół minuty ;P



"tancerka" :) tak na prawdę cały czas spała z rączką przy buzi tak jak ja i Alan śpimy :)

dzięki bogu młoda na zgrabny nochalek po tatusiu :D

widzicie to zmarszczone czoło? chyba się wkurzyła, że ją obudziliśmy :D

według badania
Antonina (Tosia) wierzy 40cm i waży 984gramy ;)
okazało się też, że ginekolog wprowadziła mnie w błąd i na dzień dzisiejszy jestem w 27tyg+2dni :)

nie sugerujcie się podpisem na zdjęciu :) nie chciało mi sie już tego zmieniać :P to mój brzuchol z 27tyg :)


ostatnio też kupiłam sobie 3 bluzki bo większość moich ciuchów zaczęła poważnie odstawać i wychodził mi brzuchol... nie zbyt to miłe bo czułam na kawałku gołej skóry każdy zimny podmuch wiatru i bałam się, że się przeziębię ;/

w sam raz dla przyszłej mamy, nie ? :) kosztowała 19,90zł i absolutnie nie mogłam się jej oprzeć :) tkanina jest bardzo cienka ale będzie dobra pod jakiś sweterek :)

kupiłam sobie też wielgachny sweterek i zwykłą czarną bokserkę, jedno i drugie o 2 rozmiary za duże :) aaa i kupiłam sobie zwykłe czarne getry w rozmiarze XL/XXL choć normalnie nosiłam M :P ale naciągam te getry pod sam stanik i gumka nie uciska mi brzucha ;D

sweterek jest cały z siateczki dzięki czemu jest bardzo przewiewny, boję się nosić sztuczne tkaniny bo coś mnie swędzi od nich brzuch... może dlatego, że nie przepuszczają za dobrze powietrza? ;/

mój dzisiejszy brzuchol :)

Jestem trochę zła na siebie bo dostałam od Pysia niezwykle piękną biało czerwoną róże ale zostawiłam ją u brata w aucie i na pewno już zwiędła :<<<<< Po rozmowie z moim tatą wiemy już na pewno, że będziemy rodzić po ludzku, pisze w liczbie mnogiej bo Alan będzie rodził razem ze mną ;) Mimo, że będę rodzić przez cesarskie cięcie, Alan będzie cały czas przy mnie i zaraz po operacji będzie razem z małą u mojego boku :) Niestety za takie luksusy mój tata musi wyłożyć ładne kilka tysięcy złotych ale wie, że bardzo się boję wywoływania porodu i tego, że Tosia może się udusić...  Staram się oczywiście myśleć pozytywnie ale chyba każda przyszła mama ma takie obawy :)

17 marca znowu idę na USG tym razem takie bez wypasów ale cieszę się, że znowu zobaczę moją słodycz :D

16 komentarzy:

  1. Chyba w każdym mieście jest taki 'chinol' :P Też uwielbiam się w nim stołować~
    Mała wygląda super! To niesamowite, że teraz można tak dzieciaczka podejrzeć O-O

    PS. Przez to, że zmieniłaś nazwę bloga nie mogłam cię znaleźć i się wystraszyłam, że
    usunęłaś :D Ale na szczęście po wielkich poszukiwaniach - oto jestem haha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja miałam do tej pory ulubionego "chinola" ale tamten się nie umywa do tego :D
      ha, my też byliśmy w szoku jak nam Pani na USG pokazała włosy Tosi :D poważnie było widać jej włosy na główce, i wszyscy lekarze chichotali, że ma fryzurę jak tatuś :D

      cieszę się, że dotarłaś :D

      Usuń
  2. ooo Tosia! śliczne imię :)
    mega to usg, też koniecznie jak będę już w ciąży muszę takie zrobić tylko szkoda, że takie drogie :(
    fajnie, że zdecydowaliście się na taki "rodzinny" poród :) już nie mogę się doczekać zdjęć małej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja dostałam strasznej euforii jak się dowiedziałam, że będę mieć to USG ;D radości nie było końca ;D

      Usuń
  3. A ja nie mam aż tak wyraźnego :(
    W sumie może dlatego że moja mała strasznie się wierci na USG i trudno ją ując.
    Ale Twoja widzę ze lubi się "fotografować" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie dlatego, że Tosia nie ma już tyle miejsca co Twoja Róża i nie jest w stanie za bardzo uciec przed USG :P
      Doktorki nam ciągle powtarzały, że aż nie mogą się powstrzymać i muszą robić jej zdjęcia bo taka z niej modeleczka :D

      Usuń
    2. No tak, moja ma jeszcze mnóstwo miejsca i wykorzystuje to :D

      Zapraszam do siebie :
      http://gabi-losiowska.blogspot.com/

      Tak jak zapowiedziałam, założyłam bloga :)

      Usuń
    3. teraz tylko pozostaje systematycznie pisać... :D

      Usuń
  4. Dość dziwnie patrzy sie na osobę, która jeszcze nie przyszła na świat, a wygląda jakby była naprzeciwko. Świetne to USG choć przez tą 'jednolitość' wyglada jak z plasteliny. Nie do wiary, ze masz w brzuchu nowe życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby już jest, ale jeszcze jej nie ma... Ano trochę dziwne ale jakoś jeszcze zniosę te 2 miesiące, 3 tygodnie i 5 dni :D

      Usuń
  5. Omnomom ale te jedzonko pysznie wygląda *_*
    a i usg świetne! Jak będę w ciązy to obowiażkowo tez muszę sobie takie zrobić :)
    a co do tego że przewiawa Ci brzuszek to może zaopatrzysz się w taki pas ciązowy? Są w różnych kolorach i czytałam, że to fajnie wygląda:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co do pasu ciążowego słyszałam, że nie jest on zbyt zdrowy... bo sztucznie podtrzymuje brzuch i w momencie kiedy go nie noszę to mój kręgosłup ma przekichane bo nie jest w stanie utrzymać moich mięśni i bobasa :) odkurzyłam stare tuniki i jakoś daje radę :D

      Usuń
    2. O tego nie wiedziałam, dzieki za info :)

      Usuń
    3. ja to gdzieś w necie wyczytałam ale ile w tym prawdy to tak na prawdę nie wiem :) jakoś wolę jednak nie ryzykować :)

      Usuń